projekt plakatu: Mees-Hell

ZLOT SIĘ SKOŃCZYŁ…
wraz z batonami Nestle.
Specjalne podziękowania dla specjalnych gości:
Markowi Rowlandsowi za wilka, Pawłowi Grabarczykowi za zimną krew, Emilii Ivancu za manole, Andrzejowi W. Nowakowi za kij między szprychy, Sebastianowi Skwarczyńskiemu za wszechstronność, Marii Spychalskiej za majsterkowanie, Leszkowi Wrońskiemu za szczerość, Mirosławowi Żelaznemu za Rachel Weisz, Łukaszowi Afeltowiczowi za rok 2011, Ewie Bińczyk za okulary, Aleksandrze Derra za gender, Włodzisławowi Duchowi za Singapur.
A także Jackowi Sieradzanowi za zaraźliwy spokój i Marcinowi Miłkowskiemu za incognito.
NIE DZIAŁO SIĘ…
nic przypadkowego. Ponieważ wiadomo, że kochamy spontaniczność, byleby była ona pod kontrolą – uczestników Zlotu wciągnięto w starannie zaaranżowany i wielokrotnie przedtem przećwiczony świat eksperymentalnego chaosu. Wszystkie opóźnienia były drobiazgowo przygotowane i przetestowane psychologicznie, kłopoty techniczne były efektem prawdziwej wirtuozerii specjalistów, a największy powód do dumy dawał program zlotu – wystylizowany na partyturę dodekafoniczną.

NIE POZOSTAWIONO…
wydarzenia bez prowokacji. „Genderowe” wystąpienie Albo mądra, albo piękna spotkało się z komentarzami entuzjastycznymi, zaskoczeniem, a także ocenami w kategoriach kontrowersji; wykład 8-letniego naukowca z Polskiej Akademii Dzieci wywołał dyskusję na temat stanu współczesnej edukacji.

NIE PRZESADZONO…
z nadmiarem filozofii. W cykl wykładów włączono pokazy filmowe; gość z Miami, Mark Rowlands promował swoją autobiograficzną książkę Filozof i wilk; a przede wszystkim zanurzono Zlot w muzyce: w piątek były to brzmienia współczesnych kompozycji głównie sakralnych, szlachetnie i z wyrazem zaprezentowanych przez chór Astrolabium, w sobotę grupa Jesień nokautowała słuchaczy rockiem o (paradoksalnie) poetyckiej dramaturgii, a w niedzielę zespół Musica Antiqua Inovroclaviensis zgotował ucztę muzyczno-taneczną doby renesansu, skoncentrowaną na utworach rodzimych – choć wielkie wrażenie wywołało także wykonanie takiego europejskiego „evergreenu” jak Buvons Bien. Autorzy oprawy graficznej wydarzenia (baner, seria plakatów, projekt portalu oraz fale barwnego facebookowego spamu) to: Sang Mees-Hell, Karolina Pluta oraz anonimowy organizator.

NIE POŻAŁOWANO…
pogody: słoneczny (czasem zraszany) Toruń specjalnie dla gości Zlotu otworzył ogródki, werandy i Bulwar Filadelfijski, obniżył ceny napojów i uzupełnił wydarzenie dodatkowymi imprezami.

NIE SKŁÓCONO…
kognitywistów z kartezjanistami, logików z egzystencjalistami, filozofii religii z filozofią nauki – być może dlatego, że organizatorzy rekrutowali się z dwóch kół naukowych o w dużej mierze odmiennych polach zainteresowań.

NIE PRÓBOWANO…
przygwoździć konferencji filozoficzną konkluzją, ani też faworyzować niczyich wystąpień, niezależnie od konferencyjnego statusu prelegenta.

NIE ZDĄŻONO…
sfotografować kapelusza Marii Spychalskiej.

zdjęcia: Anna Samuła (podpisane), Ewa Międzobrodzka (niepodpisane) oraz archiwum Astrolabium (chór Astrolabium).